1 funt szterling = PLN
Pogoda w Bedford
Bedford
+13°C
Dzisiaj jest: 16.4.2024
MIEJSCE REKLAMA 
 
 
 
  SHA baner
 

POLSKIE STUDIA W UK

Co prawda zbliża się lato i rok akademicki w Polsce wkrótce się zakończy, ale może jest to dobry czas na to, aby zastanowić się, co dalej? Może nie czujesz się pewnie w posługiwaniu się językiem angielskim i nauka w tutejszej szkole nie jest dla Ciebie? Nic straconego. Magdalena Półtorak mieszka w Peterborough i  jest studentką prawa w prywatnej Europejskiej Wyższej Szkole Prawa i Administracji z siedzibą w Warszawie i wykładami między innymi w Londynie. Opowie nam o początkach studiów oraz o tym, czy mieszkając w Wielkiej Brytanii warto studiować w polskiej placówce edukacyjnej.

Skąd pomysł na takie studia?

Od dziecka wiedziałam, że pójdę na studia – skończę podstawówkę, szkołę średnią, a potem studia. Imponowało mi, że dzięki studiom można posiadać ogromną wiedzę w danej dziedzinie i tego właśnie chciałam dla siebie. Po szkole średniej złożyłam więc papiery na studia dzienne, ale ostatecznie wylądowałam na zaocznych. Pracując w sklepie podczas stażu poznałam chłopaka, który został deportowany z Anglii. Tak pięknie opowiadał o tym kraju, o życiu w nim, o  jego wielokulturowości, że zaświtał mi pomysł wyjazdu do UK. W przekonaniu, że mając 19 lat, zawieszenie jeszcze nierozpoczętej nauki na rok nie zrobi mi większej różnicy, postanowiłam wyjechać. Krótko mówiąc planów nie udało się zrealizować, a tymczasem rok akademicki uciekł mi pod nosem. Ogarnięta wolą studiowania, na kolejny rok akademicki złożyłam papiery na  turystykę. Był rok 2004 i wtedy w moim życiu pojawiła się dawna znajoma, która wróciła z pobytu w Anglii w roli opiekunki do dzieci. Zaczęła mnie namawiać na przyjazd do UK – zapewniała, że z pracą nie ma tu problemów, że będziemy uczyć się języka, a po roku wrócę do kraju na upragnione studia. Uległam... Do Polski wróciłam dopiero po trzech latach, w 2007 roku. Zamieszkałam w Krakowie, gdzie zaczęłam kosmetologię. Wytrzymałam pół roku. Okazało się, że kosmetologia nie jest tym, czego chciałam się trzymać. Zdecydowałam, że na kolejne pół roku wrócę do Anglii. I tak te sześć miesięcy przeciągnęło się do dziś... Do złożenia papierów na teraźniejsze studia namówił mnie mój serdeczny kolega, Kuba, który dobrze zna moje zdanie w tym temacie. Nie myślałam konkretnie o polskiej uczelni, ale strach przed barierą językową na studiach angielskich sprawił, że zaczęłam szukać innych rozwiązań. Kuba co rusz podsyłał mi linki różnych uczelni, aż wreszcie trafiłam na szkołę w Londynie. Słyszałam o polskiej szkole, która działała w Londynie nielegalnie, bez koniecznych zezwoleń. Studenci płacili, zdawali egzaminy, aż pewnego dnia uczelnia zniknęła, a oni pozostali tylko ze zmarnowanym czasem i straconymi pieniędzmi. Moja uczelnia zajmuje się prawem i wykładają na niej prawnicy i mimo, że ma placówki w całej Europie, dla spokoju sumienia sprawdziłam jej legalność w bazie Ministerstwa Edukacji. Co prawda planowałam pójść na stosunki międzynarodowe, ale z powodu braku wystarczającej liczby chętnych, kierunek nie powstał. I tak trafiłam na prawo.

Jak wygląda nauka w tego rodzaju uczelni?

Pierwszy zjazd był pod koniec października. Generalnie odbywają się raz w miesiącu, w jednym z polskich ośrodków kulturalnych w Londynie. Zaczynamy już w piątek od godziny 15.00 do 19.00, potem sobota od 9.00 do 18.00, czasem 19.00 i niedziela od 9.00 do 15.00 czy 16.00.  Zjazdy mamy razem z grupą administracji, bo pierwsze trzy semestry są dla nas takie same pod względem wykładanych przedmiotów. Grupa prawna liczy około 35 osób, administracyjna około 25. Na każdym zjeździe wykładany mamy przez trzy dni jeden przedmiot. Oczywiście robimy notatki podczas wykładów, ale pomocny w nauce jest system e-learning – na stronie internetowej uczelni, po zalogowaniu się na platformę, każdy student ma dostęp do pomocy naukowych, które umieszcza tam dany wykładowca. Jest to bardzo pomocne zwłaszcza przy nieobecności. Także na platformie wykładowcy umieszczają informacje na temat sposobu zaliczenia przedmiotu, zadania do wykonania i terminy oddawania prac czy rozwiązań zadanych zadań. Z tego co wiem, sesja egzaminacyjna wygląda tak samo jak ta, którą zdają moi znajomi w Polsce.

A jakie są koszty nauki?

Płacę 660 złotych miesięcznie, więc są to chyba koszty porównywalne do większości prywatnych uczelni w Polsce. Mamy normalne indeksy i legitymacje studenckie, więc gdyby nie kraj, w którym się uczymy, nie odróżniamy się chyba specjalnie od prywatnych polskich szkół wyższych.

Twoje za i przeciw w temacie takiego rodzaju studiów?

Za - bardzo podoba mi się, że nie ma tu przerw semestralnych. Oznacza to, że studia, które w polskim systemie robiłabym pięć lat, tutaj zrobię w trzy i pół roku. Zaoszczędzam półtora roku. Czyli w ciągu trzech i pół roku skończę tu studia magisterskie. Pozyskany w ten sposób czas mogę wykorzystać na zrobienie aplikacji. Przeciw – bardzo żałuję, że nie mam dostępu do biblioteki. Jestem osobą, która lubi uczyć się z kilku książek - robić notatki i wyłuskiwać z tego meritum. Jestem pewna, że łatwiejszy dostęp do specjalistycznych książek ułatwiłby mi naukę. Brakuje mi wertowania książek, szukania, spędzania kilku godzin w bibliotece – może wtedy poczułabym się jak prawdziwa studentka? (śmiech) Tego zazdroszczę moim znajomym, którzy studiują w Polsce. Tutaj nie mam żadnego dostępu do książek prawniczych – jedynie zakupy za pośrednictwem szkoły, więc generalnie moim, ale też kolegów z grupy, źródłem informacji jest internet. Nie wszystkich stać na kupno paru pozycji tylko do jednego przedmiotu – bywa, że tylko jedna z książek kosztuje 250 złotych – zwłaszcza, że prawo bardzo szybko się zmienia i publikacje nie są już aktualne.Poza tym wydaje mi się, że studia – zwłaszcza te prywatne – mają to do siebie, że przy odrobinie szczęścia można przez nie przejść łatwo i przyjemnie, bez większego nakładu nauki, albo faktycznie uczyć się, z pełną świadomością, że robi się to dla siebie. Z taką właśnie myślą uczę się ja.

Dziękuję za rozmowę i życzę samych zdanych egzaminów.

Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć. 

 

Iwona Mróz
PMagazyn (09/2011)

 

DOBRA RADA - LEGITYMACJA ISIC

Posiadanie legitymacji studenckiej polskiej uczelni nie uprawnia niestety do zniżek, nie jest też dokumentem identyfikacyjnym w UK. Dlatego też istnieje możliwość wyrobienia karty ISIC czyli International Student Identity Card.

ISIC (International Student Identity Card) jest jedynym dokumentem potwierdzającym status studenta na całym świecie. Przysługuje studentom uczelni państwowych i prywatnych wszystkich rodzajów studiów (dziennych, wieczorowych, zaocznych, licencjackich, magisterskich i doktoranckich) bez ograniczenia wieku. Wystawiana jest także uczniom szkół średnich i gimnazjów powyżej 12. roku życia. Upoważnia do korzystania ze zniżek oraz w zależności od wybranego wariantu – ubezpieczenia. ISIC objęty patronatem UNESCO, został wprowadzony w 1968 r. w celu stworzenia jednolitego dokumentu identyfikacyjnego dla uczniów i studentów na całym świecie. Co roku korzysta z niego około ok. 150 tysięcy uczniów i studentów w Polsce oraz 5 milionów osób z ponad 120 krajów na całym świecie. Wiele instytucji akademickich zaadaptowało ISIC jako legitymację studencką swojej uczelni. W niektórych krajach ISIC jest również legitymacją narodową.

Na stronie internetowej ISIC uzyskacie informacje o rodzajach i ważności wystawionej legitymacji, dostęp do elektronicznych wniosków o wydanie karty i inne przydatne informacje. Ceny wahają się od 5 do ponad 14 funtów w zależności od wybranego rodzaju karty.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

PROMOWANE OGŁOSZENIA:
ABC